sobota, 21 września 2013

Rozdział 1

- Dobra - powiedziałam zrezygnowana.  - Idę się pakować! Rozgość się! - krzyknęłam już radośnie gdy byłam w swoim pokoju. Wyciągnęłam dużą walizkę z szafy i zaczęłam się pakować. 
- Mogę? - usłyszałam pukanie i pytanie Marcina.
- Jasne, wchodź, ale uważaj! - krzyknęłam gdy drzwi się już otworzyły.
- Ale syf! - powiedział i zaczął się śmiać
- Ile tam będziemy? - zapytałam
- 2 miesiące ponad - powiedział obojętnie i położył się na moim łóżku.
- Aha, nie za wygodnie ci? - zapytałam i kontynuowałam swoje pakowanie
- Jest ok - odparł, na co się zaśmiałam. Poszłam do łazienki po moje kosmetyki, szlafrok i dopakowałam je. 
- Dobra, chyba mam wszystko - powiedziałam godzinę później, usiadłam na walizkę i próbowałam ją dopiąć, a Marcin zamiast mi pomóc to się ze mnie nabijał. - Mógłbyś pomóc wiesz - powiedziałam i po chwili razem z Marcinem wielkimi trudami dopięliśmy walizkę. -  Chodź do kuchni - powiedziałam i razem zeszliśmy na dół. Wsadziłam do piekarnika przygotowaną przez mamę wcześniej lasagne i usiadłam przy stole - Zjesz ze mną co nie? - zapytałam i zrobiłam słodką minkę. Marcin dobrze wiedział że nie lubię jeść sama jeśli ktoś jest obok.
- Zjem - westchnął
- O której mamy samolot? - zapytałam zmieniając temat
- O 18 mamy wylot, ale jeszcze odprawa i inne  - powiedział
- Aha 

2 Godziny później
- Przyszłam! - usłyszałam krzyk mamy  z dołu
- Już idziemy! - odkrzyknęłam i razem z Marcinem zeszliśmy na dół.
- Mogę najpierw zjeść, czy już chcesz rozmawiać koniecznie? - zapytała
- Możesz zjeść, jestem już spakowana - odparłam i uśmiechnęłam się
- Wygadał się ? - zapytała zrezygnowana
- to był przypadek, nie wiedziałem że ona nie wie - zaczął się bronić
- No cóż - westchnęła- Jutro zawiozę was na lotnisko, a teraz dajcie mi w  spokoju zjeść  - poprosiła, a ja poszłam Marcina odprowadzić do drzwi bo stwierdził że musi już iść 
- Do jutra - powiedziałam i dałam mu całusa w policzek
- Do jutra mała - pożegnał się ze mną u wyszedł.
- Jak ja go kocham - westchnęłam, oczywiście nie w sensie chłopak dziewczyna, ale jak brata, zawsze traktowaliśmy sie jak rodzeństwo. Poszłam do siebie na górę, weszłam pod prysznic, ubrałam się  w moją sweet piżamkę położyłam się i włączyłam facebooka. 
( Rozmowa między Emilią - E, a  Laurą - L )
E : Siemka !
L: Hej, nie uwierzysz!
E: Jak nie uwierzę to chociaż mi napisz w  co mam nie wierzyć 
L: Jutro o 18 wylatuje na ponad 2 miesiące do Londynu z Marcinem :D
E: Ale superr...
L Tylko szkoda że bez ciebie ;(
E: Może mi się uda coś załatwić na wakacje to przylecę :)
L: weź tam swojego tatusia w obroty :P
E : Się wie : P Dobra kochanie ja lecę :) Papa ;*
L: Pa :***
I tak wyglądała moja rozmowa z moją BFF. Przejrzałam jeszcze stronę główna i wyłączyłam laptopa. Ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam...

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, który dzwonił i dzwonił... Zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół by otworzyć
- No nareszcie, ileż można czekać! - usłyszałam głos Marcina, dał mi całusa w policzek na powitanie i wszedł do środka. Zamknęłam drzwi i podążyłam w stronę kuchni gdzie ten już się usadowił przy stole.
- Miło cię widzieć. tylko co tak WCZEŚNIE! - ostatnie słowo wykrzyczałam i zaczęłam pocierać oczy
- Wcześnie!? 14.49 to dla ciebie wcześnie!? - zapytał
- Co!? - spojrzałam na niego jak na ducha.
- To co słyszałaś - odparł - Idź się ubrać zrobię ci śniadanko, no już! - powiedział. szybko zmyłam się do góry, wzięłam prysznic, ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki z ćwiekami, do tego luźną bluzke z napisem " Hug me " i do tego czarne vans'y. Rozczesałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i udałam się z powrotem na dół
- Mmm... Jak ja cię kocham! - krzyknęłam, gdy na stole zauważyłam stos naleśników.
- Tak, tak wiem. Smacznego - powiedział a ja szybko siadłam przy stole i zaczęłam jeść.


*** 2 godziny później na lotnisku ***
- Na pewno masz wszystko? - pytała po raz setny moja mama. 
- Tak, mam - odparłam już znudzona tym pytaniem
- To dobrze, zadzwoń czasem do mnie - po raz kolejny mnie przytuliła
- Dobrze zadzwonię, teraz mogę już iść bo za niedługo nie zdążymy.
- Tak, tak papa - pożegnała się z Marcinem, ja z jego mama i poszliśmy na odprawę. 


- To był koszmar - powiedziałam gdy siedzieliśmy już w samolocie
- Nie przypominaj - odparł i razem wybuchliśmy śmiechem.
- A pro po kto nas odbierze z lotniska
- Mój kuzyn - odparł
- Aha - nie chciałam go już o nic więcej wypytywać więc się zamknęłam. Zapięłam pasy tak jak kazali, położyłam głowę na ramieniu Mama Marcina i zamknęłam oczy, nawet nie wiem kiedy zasnęłam, Marcin coś tam jeszcze do mnie mówił, ale nic nie pamiętam.

- Obudź się - usłyszałam nad uchem. - Wysiadasz? - zapytał
- Tak, tak - rozejrzałam się dookoła, w samolocie już prawie pusto
- Chyba mi się przysnęło - powiedziałam
- Nie chyba tylko na pewno choć - powiedział i razem wyszliśmy z samolotu. Wzięliśmy nasze walizki i po chwili szliśmy w stronę wyjścia, gdy zatrzymał nas jakiś chłopak
- Siema stary - powiedział ( nie muszę chyba przypominać że porozumiewamy się teraz po angielsku )
- Siema - odpowiedział Marcin i przytulili sie
- a ty to Laura ta? - zapytał mnie
- Tak, a ty? - zapytałam
- Niall, miło mi - powiedział i uścisnął mnie na powitanie
- Mi również - odparłam, chętnie przyjrzałabym mu się, ale niestety miał założoną bluzę z kapturem i na nosie miał czarne okulary. 
- Zapraszam - odparł i poprowadził nas do czarnego sportowego samochodu, zapakował nasze walizki i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. 

I jak pierwszy rozdział???

1 komentarz: