czwartek, 19 września 2013

Prolog

Był piękny jesienny poranek, promienie słońca wpadały do mojego pokoju przez okno odbijając się od dużego lustra wprost w moje oczy. Przeciągnęłam się kilka razy, przetarłam oczy i z uśmiechem na twarzy podeszłam do szafy. Wyciągnęłam  z niej miętowe rurki, bokserkę i na to bezowy sweterek. Wzięłam z sobą ciuchy i podreptałam szybko do łazienki się przebrać. Wzięłam szybki prysznic i gdy byłam gotowa wyszłam. Zabrałam z łóżka mój telefon i poczłapałam na dół do kuchni gdzie czekało na mnie już przygotowane śniadanie. Jednak zamiast mojej rodzicielki znalazłam na blacie stojąca karteczkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.

    " Lauro
Musiałam wcześniej wyjechać do pracy, sama wiesz, masa pracy, nadrabianie zaległości. Na stole zostawiłam ci śniadanie i proszę cie być o 19 w domu bo musimy pilnie porozmawiać    
                                                                                          Mama " 
- Super  - mruknęłam i wzięłam się za jedzenie śniadania. Dzisiaj sobota więc do szkoły się śpieszyć nie musiałam, zjadłam na spokojnie a później poszłam do salonu włączyłam jakiś film i klapnęłam na kanapę z ciastkami i sokiem.  Do póki były ciasta było spoko, jednak gdy tylko się skończyły to była udręka. Film był tak nudny że po chwili odpłynęłam  do krainy Morfeusza. 

*** 4 godziny później ***
Obudziło mnie dobijanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek... 15.36 . No tak czego ja się mogłam spodziewać. Że niby dają mi pospać? O nie! Ogarnęłam się jakoś i poszłam otworzyć drzwi, przed którymi stał nie kto inny jak Marcin
- Siemka, chyba cię obudziłem co? - zapytał i od razu wszedł do środka
- Hej, nie zaprzeczę  -odpowiedziałam wyraźnie zaspanym głosem.
- Czyli z dzisiejszej imprezy pożegnalnej nici? - zapytał
- Co!? Wyjeżdżasz? - zapytałam 
- To ty nic nie wiesz!? - zapytał zdziwiony 
- A o czym mam wiedzieć? - zapytałam
- A choćby o tym że za 2 tygodnie zaczynają się wakacje, a my jutro wieczorem wyjeżdżamy razem do mojego kuzyna do Londynu - powiedział a ja wytrzeszczyłam na niego oczy
- To już wiem o czym mama chce dzisiaj ze mną pilnie gadać - powiedziałam
- No to chyba  z niespodzianki nici - powiedział
- Jaka by to była niespodzianka? - zapytałam
- Nie udawaj - powiedział, no tak on znał mnie na wylot. Przecież 10 lat przyjaźni nie mogło się od tak zmarnować
- Dobra  - powiedziałam zrezygnowana.

I jak???

2 komentarze: